sobota, 24 stycznia 2009

Zamek ze szkła

Kolejna notka miała być optymistyczna. Niestety nie potrafię się z tego wywiązać. Znowu kolejny tydzień przechorowałam. Nawet zdrowia ostatnio nie mam. Leżałam w łóżku cały tydzień i myślałam. Nastrój mam nadal fatalny i jest wręcz coraz gorzej, mam czasami dosyć tego wszystkiego, chciałabym gdzieś uciec lub zasnąć na jakiś długi czas. Czuję się tak jakby mój świat rozpadał się na coraz mniejsze kawałki...
Nie będę już dłużej smęcić bo to i tak nic nie zmieni i nic ciekawego nie napisze dzisiaj.
Czuje się tak jak w tej piosence (możecie jej również wysłuchać):

Zamek ze szkła

Przychodzi czasem dzień cały we łzach
od płaczu moknie dom, łzy stukają w dach
w morzu łez topi się świat
i tonę ja.

Tonę...

Pod taflą morza mam zamek ze szkła,
tam czeka na mnie żal, co na sercu gra
czasami lubię ten ton
czysty jak łza...

Tonę...

Cicho woła mnie toń
płaczliwych fal...

I wtedy w morze wypływam
tonę cała we łzach
smutek ukrywam
w moim zamku ze szkła

Tu nikt nie znajdzie mnie, nie zobaczy nikt
tutaj mój cały żal zmyją z oczu łzy
bo na powierzchni tych wód
płakać mi wstyd...

Cicho woła mnie toń
płaczliwych fal...

I wtedy w morze wypływam
tonę cała we łzach
smutek ukrywam
w moim zamku ze szkła

W morze wypływam
tonę cała we łzach
smutek ukrywam
w moim zamku ze szkła...


Ewa Farna - Zamek ze szkła

środa, 14 stycznia 2009

Złote Globy 2009. Triumf filmu "Slumdog. Milioner z ulicy"

Angielski "SLUMDOG. MILIONER Z ULICY" największym tegorocznym triumfatorem: film Danny'ego Boyle'a zdobył aż cztery statuetki podczas 66. edycji nagród Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej.

Złote Globy wręczono 11. stycznia w Los Angeles w Beverly Hilton o godzinie 20. tamtejszego czasu.

Obsypany statuetkami film "SLUMDOG. MILIONER Z ULICY", wyróżniono we wszystkich czterech kategoriach, w których był nominowany:
  • FILM DRAMATYCZNY - "Slumdog. Milioner z ulicy"
  • REŻYSER - Danny Boyle ("Slumdog. Milioner z ulicy")
  • MUZYKA - A. R. Rahman ("Slumdog. Milioner z ulicy")
  • SCENARIUSZ - Simon Beaufoy ("Slumdog. Milioner z ulicy")
Obraz, od debiutu na festiwalu w Toronto 2008, gdzie dostał nagrodę publiczności, triumfuje wszędzie, gdzie się pojawi. Wyróżniono go m.in. Złotą Żabą na Festialu Camerimage w Łodzi, uznano najlepszym niezależnym filmem brytyjskim. O czym opowiada? 18-letni Jamal, mieszkaniec Bombaju, bierze udział w indyjskiej wersji „Milionerów”. W trakcie nagrywania programu policja, podejrzliwa wobec tak dużej wiedzy chłopaka z nizin, aresztuje go pod zarzutem oszustwa. Podczas przesłuchania Jamal opowie historię swojego życia, indyjskich gangów i wielkiej miłości. Film Boyle’a, lata temu autora „Trainspotting”, igra z konwencją Bollywoodu. Zaczyna się obrazami tortur stosowanych przez władze indyjskie, a kończy charakterystycznym dla bollywoodzkiej konwencji finałowym tańcem. Reżyser w sekwencjach retrospektywnych podejmuje też – udaną – próbę dyskusji ze współczesną historią Indii. Co ciekawe, scenariusz został oparty na prawdziwej historii. W polskich kinach 27 lutego.

Na uroczystości rozdania nagród bollywoodzki gwiazdor, Shahrukh Khan, który swoją obecnością reprezentował Indie, przedstawił film Boyle'a zagranicznej publiczności w towarzystwie aktorki Friedy Pinto, odtwarzającej główną rolę w filmie.


Trailer


Źródło: www.dziennik.pl

niedziela, 11 stycznia 2009

Naiwność??

Ostatnio mam jakiś podły nastrój. Mam go już od nowego roku, który fatalnie się zaczął i nadal jest nie za ciekawy. Wiem dopiero parę dni minęło, ale jakoś mam dość tego wszystkiego. Do tego doszła dobijająca wiadomość od koleżanki z liceum. Może podczas szkoły dość dobrze się kumplowałyśmy, jednak gdy w jej życiu pojawił się chłopak to zeszłam już na drugi tor. Wtedy głupia byłam i naiwnie wierzyłam, że pewnie się wszystko zmieni, że ten kontakt będziemy utrzymywać poza szkołą, tym bardziej, że jej chłopakiem jest mój kolega z mojej miejscowości. Jednak gdy tylko szkoła się skończyła tak nasz kontakt również prawie się urwał. Tylko od czasu do czasu coś tam napiszemy między sobą(parę zdań), ale i tak naprawdę nie wiem co u niej się dzieje, a ona co u mnie słychać. Nie dziwiłam się w sumie, że tak się stało, przecież te niby "przyjaźnie" szkolne nigdy nie trwają dłużej niżeli sama szkoła. Jednak ja byłam głupia i się łudziłam, że jednak może w końcu spotkałam prawdziwą przyjaciółkę. Ale po pewnym czasie się z tym pogodziłam, że ludzie są wtedy przy mnie jeżeli czegoś potrzebują. A moje problemy w ogóle ich nie interesują. Żałuję, że zbyt późno sobie to uświadomiłam. Tak więc udało mi się z tym trochę oswoić bo pogodzić to nie wiem czy do końca. Bo trudno jest być ciągle samym, nie mogąc się komuś wyżalić z problemów. Zastanawiam się czy w ogóle można spotkać tego prawdziwego przyjaciela. A może to ze mną jest coś nie tak, bo jestem inna od reszty. Bo nie robię, lubię tego co inni wokoło. Bo potrafię to powiedzieć, że mi się to nie podoba. Chyba tak jest, jeżeli nie robisz tego co reszta "stada" i nie idziesz ślepo za nimi, żeby im się podobać to cię izolują. Ale ja tak nie potrafię, żyję tak jak ja chcę, robię co mi sprawia przyjemność, a nie innym. Może dlatego ponoszę takie tego konsekwencje.
"Do stracenia już mam tylko wino i śpiew. Najważniejszy jest czas w którym robię co chcę..."
Mam teraz jedną koleżankę z którą dość dobrze się rozumiemy, mamy podobne priorytety. Pierwszej okazji nie wykorzystałyśmy w liceum i może to był ten błąd, "zaprzyjaźniłam" się nie z tą co trzeba osobą. Jednak los tak chciał, że w policealnej szkole można powiedzieć się na nowo poznałyśmy i zrozumiałyśmy. Przeżyłyśmy różne chwile. Szkoła się skończyła i nadal utrzymujemy ten kontakt, chociaż smsowy. Wiem, że ją interesuje mój los i nie robi to tylko że czegoś potrzebuje. Wiem co u niej ona wie co u mnie. Zaczęłam się nawet przed nią otwierać. Jednak czy jest to prawdziwa przyjaźń to się okaże jak minie trochę więcej czasu. Nie chce nadużywać tego słowa, niektórzy dość często to robią. Ale wiem, że jestem na dobrej drodze, nie muszę się do niczego zmuszać. Niestety problemem jest to, że każda ma swoje życie (ja pracę o na studia) i trudno nam jest się spotkać i pogadać, bo mieszkamy dość daleko.

Wracając do wiadomości jaką otrzymałam od tej mojej koleżanki, bo trochę się rozpisałam nie na temat. Tak więc jej wiadomość dotyczyła tego abym została jej "druhną" na jej weselu. Tego po niej to bym się w życiu nie spodziewała, ale życie lubi nas zaskakiwać. Strasznie mnie zdenerwowała tą wiadomością i poczułam się naprawdę jak jakaś naiwniara lub idiotka, może nią jestem że mi to zaproponowała? Nie odzywała się tyle co nic, na spotkanie nie miała czasu, tyle razy była u swojego narzeczonego (mieszka tam gdzie ja), mogła wpaść pogadać albo przejść się na spacer. Z jej strony była totalna olewka. A ja nie lubię się komuś narzucać jak widzę, że ma to gdzieś. O ich ślubie tak w ogóle to dowiedziałam się od osób trzecich. A ja mam teraz może być wielce uradowana, że sobie o mnie przypomniała jak jestem jej teraz widocznie potrzebna. Mówiąc szczerze strasznie mnie to zabolało. Napisałam jej szczerą prawdę co o tym sądzę, może się i pewnie obrazi. Ale może ona tego nie zauważyła, to co ja już wiem od dawna. Może miałam się znowu poświęcić aby kogoś nie urazić, a samej się z tym męczyć. Jednak tym razem udało mi się w końcu powiedzieć "nie", bo zawsze ulegałam innym (nawet mi ktoś powiedział, że mam być asertywna i nie ulegać ciągle innym). Może powiecie, że jestem sztywniara, jak mi ktoś powiedział, że ma iść bo mam okazję się wybawić. Ale ja bym nie potrafiła się bawić. Gdybym skorzystała z zaproszenia to po całej imprezie bym i tak poszła w zapomnienie jak teraz. Do jakiego wyższego celu mam się poświęcać, i tak nic to nie zmieni w moim życiu (prócz tego by nadszarpnęło to mój portfel). Może postąpiłam źle nie wiem, ale ja na jej miejscu bym się nie odważyła poprosić o takie coś i jeszcze na końcu skwitować, że nie nie chce słyszeć odmownej odpowiedzi. To podziałało na mnie jak czerwona płachta na byka. Napisała do mnie jakbyśmy były wielkimi przyjaciółkami. Co może jest w jej wyobrażeniu, ale na pewno nie w moim.

Może, że złapałam jakiegoś doła to mnie jakoś bardziej dobiło i może bardziej to przeżywam. Nie wiem co mam o tym sądzić. Jakoś to całe życie wydaje mi się do bani. To się na marudziłam. Ale to we mnie już od dawna się zbierało, a wczoraj nastąpił wybuch.

Temu kto dotrwał do końca gratuluję, bo się rozpisałam. Mam nadzieję, że kolejna notka będzie już bardziej optymistyczna. Niestety jak na razie się na to nie zapowiada.
Pozdrowionka

czwartek, 8 stycznia 2009

All For One - Aaja Nachle

No i tydzień prawie przeleciał. Strasznie się wynudziłam podczas tego chorobowego bo ani nigdzie wyjść w końcu to chorobowe, tylko się strasznie rozleniwiłam. Z racji tego, że strasznie mi się nudziło to dużo czasu spędziłam na siedzeniu w internecie. Tak więc głównie siedziałam na YouTube i szukałam fajnych filmików, piosenek itp. Natknęłam się przez przypadek na fajną piosenkę z HSM2 w Indyjskiej wersji i ciągle za mną chodzi, jest taka wesoła i nogi same rwą się do tańca. W końcu aaja nachle oznacza zatańcz ze mną, tak więc porywa do tańca :) Typowo Indyjska piosenka, która poprawia humor. Już kiedyś ją słyszałam przy oglądaniu filmiku z wykonaniami piosenek z HSM z różnych krajów. Teraz codziennie muszę włączyć sobie ten filmik na poprawę humoru :) Mam nadzieję, że i Wam się spodoba.


HSM2 - All For One - Indian version - Aaja Nachle

Jeszcze spodobała mi się Indyjska wersja Bet On It bardziej od oryginału. Trochę dziwnie wygląda Zac Efron śpiewający w Hindi, ale jednak to wykonanie jakoś bardziej mi przypadło do gustu.

High School Musical 2 (Hindi) - Pakka Ye Vaada Hai

sobota, 3 stycznia 2009

Noworocznie

W tym roku tak się zdarzyło, że nie mogłam napisać notki z życzeniami noworocznymi dla Was, ponieważ położyła mnie choroba. Leżałam już od niedzieli z wysoką gorączką, pierwsza wizyta u lekarza nic specjalnego nie wykryła, myśleliśmy, że to grypa. Jednak w Sylwestra wybrałam się jeszcze raz bo już byłam kompletnie wykończona tą gorączką. Okazało się, że jest jej przyczyna - ropna Angina. Tak więc, mój Sylwester skończył się leżeniem w łóżku z gorączką. A miałam zupełnie inne plany na ten dzień, ale zawsze tak jest, że coś krzyżuje nam plany. Jeszcze raz chciałabym Was przeprosić dziewczyny, że prze zemnie impreza się nie odbyła. Ale od wczoraj czuję się już lepiej i dopiero teraz chce mi się strasznie spać i jestem strasznie zmęczona. Al e cieszę się, że nie muszę już leżeć w tym łóżku. Ale mam jeszcze tydzień chorobowego, chyba oszaleje w domu :( Dziękuje kochanym osóbkom, które pamiętają o mnie podczas tej mojej choroby buziaki dla Was :*

Chciałbym życzyć Wam wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku, dużo zdrowia bo one jest najważniejsze, szczęścia, miłości, dużo sukcesów i zadowolenia z życia oraz dużo uśmiechu, aby ten rok był lepszy od ubiegłego :) : * : ) :*

Pozdrowionka :*