środa, 24 grudnia 2008

Wesołych Świąt!!!

Dlaczego wpatrujemy się w gwiazdę na niebie?
Dlaczego śpiewamy kolędy?
Dlatego, żeby się nauczyć miłości do Pana Jezusa.

Dlatego, żeby podawać sobie ręce.

Dlatego, żeby uśmiechać się do siebie.
Dlatego,
żeby sobie przebaczać
ks. J. Twardowski

Zatrzymajcie się na chwilę w gonitwie codziennych spraw
Uciszcie Wasze myśli
.
Jeśli uda Wam się wsłuchać w ciszę swojej duszy

To na pe
wno usłyszycie pukanie do drzwi.
To Bóg przynosi Wa
m swego syna abyście go przyjęli
Zapalcie świece, usiądźcie
przy wigilijnym stole,
Kolędujcie i świętujcie razem z nami.



Zamieszczam jeszcze ostatnio moją ulubioną piosenkę (przez Jasełka ciągle ją sobie nucę)


Arka Noego - Świeć, gwiazdeczko, świeć

wtorek, 23 grudnia 2008

W końcu wolne :)

Doczekałam się w końcu dnia wolnego. Jak ja z utęsknieniem czekałam aby w końcu móc trochę odetchnąć od pracy. Miałam mieć dopiero od jutra wolne jednak udało się dzień wcześniej. Mogłam się zająć przygotowaniami do Świąt, bo na niektóre rzeczy jakoś ostatnio nie miałam czasu albo sił. Jednak ostanie dni minęły szybko. W czwartek mieliśmy w przedszkolu po południu wigilijkę dla pracowników. Nie miałam ochoty jakoś tam iść ze względu, że jestem tam najmłodsza, jednak było wspaniałe. Panowała świąteczna atmosfera, podzieliłam się ze wszystkimi opłatkiem nawet z księdzem. Czas szybko nam minął, bardzo się cieszę, że miałam okazję tam być.
Wczoraj mieliśmy występ z przedszkolnymi Jasełkami w Domu Kultury. Na szczęście nie musieliśmy się przebierać do występu (miałam być pasterzem) wystarczyło, że stałyśmy ubrane na czarno. Dzieciakom wszystko świetnie się udało, występ był wspaniały (chociaż nie mogłam go oglądać z widowni tylko ze sceny, jednak robiło wrażenie i z tej strony). Rodzicom się bardzo podobało. Tak więc wczoraj zakończyłam takim miłym akcentem pracę przed Świętami. A już jutro Wigilia, nawet jeszcze tego nie czuję, bo jakaś jestem zakręcona :)
Dzisiaj dość krótko, nie rozpisywałam się.

Pozdrowionka :)

niedziela, 21 grudnia 2008

Coraz bliżej święta

Jeszcze tylko 3 dni i mamy święta. Więc coraz bardziej czuć ten świąteczny nastrój. Z tej okazji coś mnie natchnęło żeby pooglądać sobie na YouTube filmiki z świątecznymi piosenkami. Znalazłam parę fajnych piosenek. Jednak najbardziej nastraja "Święty czas" PINu, słuchając tej piosenki aż cieplej robi się na sercu, bardzo się cieszę, że w radiu można ją często usłyszeć :) Więc wrzucam kilka filmików aby Was wprawić na dobre w świąteczny nastrój.


Kolęda Dwóch Serc - A. Piaseczny, A. Lampert, K. Badach, M. Szcześniak



Kolęda dla nieobecnych - Z.Preisner, B.Rybotycka
(lubię tę piosenkę, bardzo piękna i wzruszająca, a filmik idealny, każdy z nas kogoś wspomina)



PIN - Święty czas

niedziela, 14 grudnia 2008

Noc kina :)

Co to była za szalona noc. Nie wypalił nam wyjazd na Bilet do Bollywood do Katowic. Jednak na pocieszenie pojawił się inny równie wspaniały pomysł aby wybrać się do Rybnika do Multikina na Noc kina. Podczas tej nocy było wyświetlanych 11 filmów różnych gatunków, gdzie m.in znalazł się również nasz ukochany Bollywood i film "Fanaa". Film ten chociaż już widziałyśmy, to jednak tak bardzo go lubimy i chciałyśmy go zobaczyć na wielkim ekranie i przy okazji mieć okazję do spotkania.

Nasz wypad na początku stał również pod wielkim znakiem zapytania, ponieważ pojawiły się problemy z dojazdem i moja rozwijająca się powoli choroba. Jednak zaryzykowałam. W piątek po pracy udałam się do Rybnika (po drodze walczyłam aby nie zasnąć, bo jak wiadomo pociągi bardzo usypiają :)) Na miejscu byłam po 18, gdzie na PKP czekałam na mnie kochana Ala. Postanowiliśmy nie czekać na autobus i poszłyśmy do niej na piechotę. Droga nie była taka długa po spędziłyśmy ją na gadaniu (nie widziałyśmy się pół roku). Dotarliśmy do jej domu koło 19. Potem wypiłyśmy kawkę, na początku towarzystwa dotrzymywał nam roczny siostrzeniec Ali, trochę po rozrabiał :) Przed 22 dołączyła do nas koleżanka Ali, Pati :) Trochę jeszcze pogadałyśmy i pośmiałyśmy się. Gdzieś koło 22.30 wyjechałyśmy do kina, bo cała impreza zaczynała się o 23. Gdy dotarłyśmy do kina zdziwił nas widok tylu ludzi. Nie sądziłyśmy, że będzie takie zainteresowanie. Pokazałyśmy bileciki zakupiłyśmy cole, potem zastanawiałyśmy się na jaki film pójść na pół godziny bo nasz film na który głównie przyszłyśmy zaczynał się o 23.30. Więc poszłyśmy na chwilę na film "Nieuchwytny", siadłyśmy sobie całkiem z przodu, jednak jak puścili film to myślałam, że oślepnę, tak blisko to w kinie jeszcze nie siedziałam. Napisów to już wcale nie szło czytać bez kręcenia głową. Jednak długo nie musiałyśmy się męczyć, a film też nawet nas za bardzo nie zainteresował. Przeszłyśmy do sali gdzie miał lecieć nasz kochany film. Gdy weszłyśmy do niej zdziwiła nas nawet dość duża liczba ludzi, myślałyśmy, że pewnie będziemy same. Jednak znalazło się jeszcze paru szaleńców, a w tym nawet jacyś chłopcy, dość dużo ich tam było. Zostało trochę czasu do filmu więc Ala z Pati poszła kupić popcorn. Po drodze weszły do sąsiedniej sali gdzie chyba leciał jakiś horror czy coś. Ponieważ było słychać straszna muzykę i ich krzyki, jak weszły to pokrzyczały i zaraz z niej zmykały :D W końcu nadszedł czas na"Fane", jednak nie było tak dobrze jak myślałyśmy. Film się rozpoczął, wszystko fajnie, muzyka, obraz tylko gdy doszło to pierwszych dialogów to już nie było fajnie ponieważ leciały napisy jednak nie było głosów aktorów. Film chyba dla głuchoniemych. Było ogólne oburzenie na sali. Jednak wyszły chyba tylko 3 osoby, reszta czekała na jakiś cud. (pewnie równie zapaleni fani Bollywood jak my :D) Gdzieś po 10 min włączyli jeszcze raz film i modliliśmy się tylko żeby działało wszystko już dobrze. Na szczęście głosy aktorów zabrzmiały. Film świetny, na dużym ekranie to zupełnie inna bajka. Ta muzyka, obraz dodawały większych emocji. Myślałam, że jak widziałam już ten film to pewnie będzie mnie nudził. Jednak nie, było tak, odkryłam go trochę na nowo. Szczególnie podczas emocjonujących scen, chociaż wiedziałam co się stanie to i tak czułam te potężne emocje, ten niepokój. W połowie znowu natrafiliśmy na pewien problem bo film się zaciął, ale trochę go przewinęli i nawet dobrze bo scena ta był nudna i akurat zatrzymał się na ważnym momencie. Film naprawdę świetny, żałuję, że nie miałam okazji pierwszy raz go oglądać w kinie, bo bym pewnie również chwilami skakała na krześle ze strachu i potężnych emocji, a na końcu pewnie bym płakała jak bóbr. Jednak i tak się cieszę, że miałam okazję zobaczyć jakikolwiek film indyjski na dużym ekranie. Bo chyba wszystkie powinny lecieć w kinach :) Seans ten zakończył się ok 2.30 poszłyśmy skorzystać z toalety i potem nie wiedziałyśmy na jaki kolejny film iść, weszłyśmy do jednej sali, była pełna, a film wydawał się jakiś dziwny. Poszłyśmy do sali obok leciał jakiś czeski film "Mężczyzna idealny) , widziałyśmy koniec jednak był fajny, nie trzeba było dużo czytać bo większość można zrozumieć. Zobaczyłyśmy to co najważniejsze w tym filmie i mówiąc szczerze po końcówce wiedziałyśmy o co mniej więcej chodziło w tym filmie. O 3.10 miał lecieć kolejny film czeski, postanowiłyśmy, że pójdziemy na niego bo nie będziemy musiały się męczyć czytaniem napisów. Miałyśmy trochę czasu więc poszłyśmy na 2.40 na "Angielską robotę", film był beznadziejny więc zaraz stamtąd poszłyśmy już na nasz czeski film "Butelki zwrotne". Film ten okazał się dość dziwny, niby to komedia, albo jakiś psychologiczny. Jednak dało się jakoś wytrzymać, chociaż co niektórzy to urządzili sobie drzemkę (co tam mieli tani nocleg). Film zakończył się ok 4.45. Najgorsze co w tym było to to siedzenie, człowiek był bardzo połamany. Jednak się rozruszałyśmy zaraz szukaniem wyjścia na parking, miałyśmy z tym problem, jednak udało się. Pati podrzuciła mnie na PKP, gdzie się pożegnałam z dziewczynami. Jeszcze raz Wam dziękuje za wspólnie spędzony czas, było bardzo fajnie. Na PKP byłam o 5, a pociąg miałam dopiero o 5.38. Jednak czas mi dość szybko minął, przy słuchaniu muzyczki z mp3. Myślałam, że pojadę o tej porze w sobotę sama pociągiem, jednak jechało dość dużo ludzi, ale i tak usiadłam sobie zaraz z przodu blisko konduktorów. Jak wiadomo zawsze bezpieczniej. W pociągu nieźle mi oczy latały i się parę razy zdrzemnęłam, i zawsze przespałam stację. Bałam się, że prześpię i Racibórz :) jednak udało mi się wytrzymać i wysiadałam, o 6.40 byłam w Raciborzu. Nawet nie musiałam czekać na autobus, bo przyjechał po mnie tatuś. Więc byłam po 7 w domu. Zjadałam coś, byłam strasznie głodna i brzuch mnie bolał od tej coli, blee na jakiś czas mam wstręt do niej :) Musiałam się jakoś zabrać za sprzątanie, jednak szło mi to strasznie. Byłam tak zmęczona, że nie miałam sił, a oczy zamykały mi się na stojąco. W końcu mama się na de mną zlitowała i dokończyła to za mnie i wysłała mnie pod prysznic i spać. Tak więc dotarłam do łóżka kolo 13, ciężko było z powodu zamieszania jakie tata zrobił z prezentem świątecznym. Nie dali mi szans spać. Jednak jak się już położyłam to nie pamiętam kiedy zasnęłam, chyba błyskawicznie. Przebudziłam się o 18, wypiłam coś, pochodziłam, jednak nie było co robić to się z powrotem położyłam i spałam dalej do dziś, o 8 się obudziłam. Strasznie mnie dzisiaj męczy ten mój okrutny katar, który powoli mam już chyba tydzień. Ale trzeba go jakoś przetrzymać.
Fajnie było na tym maratonie, biegałyśmy jak szalone pomiędzy salami :D a ochroniarze dziwnie się a nas patrzyli. Chociaż było to trochę męczące (będąc na nogach od 5.10 w piątek, do 13 kolejnego dnia, kto by to wytrzymał) i mam kina na pewien czas już dość ale warto było oderwać się od tej codziennej monotonii i się powygłupiać oraz pośmiać. Dla takich warto się czasami poświęcić :D naładować pozytywnie akumulatory :D

Jutro znowu praca, jeszcze muszę trochę wytrzymać do Wiligilii. W przyszły poniedziałek czeka nas jeszcze występ jasełkowy w Domu Kultury. Występuje całe przedszkole, a panie które będą na scenie aby zapanować nad tym wszystkim też muszą być przebrane. Mi przypadło przebrać się za pasterza. Jakoś chyba będę musiała to przetrzymać :) We wtorek liczę na to, że nie będzie już dużo dzieci, a w środę biorę już wolne (kto to w ogóle widział aby w wigilię przedszkole było otwarte).

Kończę już ta moją chaotyczna notkę. Przepraszam ale trudno mi się skupić przez ten katara i w ogóle tyle emocji jest do opisania, a jest to trudne. Dziękuje wytrwałym czytelnikom.

Na koniec zamieszczam jedna z moich ulubionych piosenek z filmu Fanaa, na dużym ekranie wyglądało to bajecznie, te kolory i ten taniec. Sami zobaczcie:


Fanaa - Des Rangila


Pozdrowionka :*

poniedziałek, 8 grudnia 2008

To już rok :)

Dzisiaj mija roczek, jak powstał mój bloczek. Jak ten czas szybko zleciał. Przecież niedawno zastanawiałam się nad tym czy aby na pewno go założyć. Jednak rok temu, pewnej niedzieli mnie coś natchnęło no i założyłam go. Myślałam, że pewnie i tak nikt nie będzie tu zaglądał. Jednak znalazło się parę osób, które odwiedzają mojego bloga (o czym świadczy liczba odwiedzających: 8.469), czytają te moje wypociny (bo z polskiego było u mnie zawsze ciężko, za co przepraszam) i nawet czasami coś skomentują :) Dziękuje bardzo, że jesteście, gdyby nie Wy to bym pewnie zrezygnowała z prowadzenia jego. Cieszę się, że czasami sprawiłam Wam czymś przyjemność. Mam nadzieję, że ten rok będzie równie dobry jak miniony. Postaram się częściej coś pisać, bo z tym to różnie bywało.



Z okazji urodzin postanowiłam umieścić ankietę, na jaką ocenę zasługuje mój blogasek. Zachęcam do oddania głosu.

Zachęcam również do dalszego czytania i komentowania mojego bloga :)

Pozdrowionka :*

sobota, 6 grudnia 2008

Święty Mikołaj

Święty Mikołaj (ang. Santa Claus, Father Christmas) – baśniowa postać starszego mężczyzny z brodą ubranego w czerwony strój, który wedle legendy w okresie świąt Bożego Narodzenia rozwozi dzieciom prezenty saniami ciągniętymi przez zaprzęg reniferów. Według różnych wersji zamieszkuje wraz z grupą elfów Laponię, i biegun północny.

Obecnie powszechna forma tej postaci wywodzi się z kultury brytyjskiej i amerykańskiej, gdzie jest jedną z atrakcji bożonarodzeniowych. W tradycji bizantyjskiej jego odpowiednikiem jest Święty Bazyli, który obdarowuje prezentami dzieci w dniu 1 stycznia. W Rosji i krajach ościennych popularny jest Dziadek Mróz (ros Дед Мороз) i Śnieżynka (ros. Снегурочка). Natomiast w Polsce, podobnie jak w większej części Europy dzień Świętego Mikołaja obchodzony jest tradycyjnie 6 grudnia jako wspomnienie świętego Mikołaja, biskupa Miry. Rankiem tego dnia dzieci, które przez cały mijający rok były grzeczne, znajdują drobne upominki, ukryte pod poduszką, w buciku lub w innym specjalnie przygotowanym w tym celu miejscu (np. w skarpecie).

Na skutek przenikania do europejskiej tradycji elementów kultury anglosaskiej (w szczególności amerykańskiej) także w Europie Święty Mikołaj utożsamiany jest coraz częściej z Bożym Narodzeniem i świątecznymi prezentami. Ze względu na sympatię, jaką jest darzony, postać Świętego Mikołaja stała się nieodłącznym elementem przedświątecznych promocji handlowych. Można go spotkać na ulicach miast, a także w każdym centrum handlowym, już od połowy listopada do końca grudnia. Dzięki sprawnej promocji praktycznie zastąpił on w świadomości wielu osób tradycyjny wizerunek świętego Mikołaja biskupa.

Historia postaci

Święty Mikołaj, biskup Miry, ze względu na przypisywane mu legendą uczynki (m.in. cały majątek rozdał biednym), został pierwowzorem postaci rozdającej prezenty dzieciom. Przedstawiany jako starzec z okazałą brodą, często w infule i pastorałem, z workiem prezentów i pękiem rózeg w ręce, 6 grudnia (w rocznicę śmierci świętego) grzecznym dzieciom przynosi prezenty (zwykle słodycze) a niegrzecznym, na ostrzeżenie, rózgę. W kontekście polskim, Aleksander Brückner w Encyklopedii Staropolskiej określił to jako zwyczaj późny, miejski, niemiecki.

Jedna z legend głosi, że pewien człowiek, który popadł w nędzę, postanowił sprzedać swoje trzy córki do domu publicznego. Gdy biskup dowiedział się o tym, nocą wrzucił przez komin trzy sakiewki z pieniędzmi. Wpadły one do pończoch i trzewiczków, które owe córki umieściły przy kominku dla wysuszenia. Stąd w krajach, gdzie w powszechnym użyciu były kominki, powstał zwyczaj wystawiania przy nich bucików lub skarpet na prezenty. Tam, gdzie kominków nie używano, Mikołaj po cichutku wsuwa prezenty pod poduszkę śpiącego dziecka.

Początkowo św. Mikołaj przybywał z południa. W średniowiecznym Amsterdamie Sinterklaas przypływał żaglowcem z dalekich ciepłych mórz, a wór z prezentami niósł ciemnoskóry sługa zwany Zwarte Pietem. Człowiek z ciepłych krajów nie bardzo pasował do zaśnieżonego zimowego pejzażu. Toteż gdy w roku 1822 Clemens Clarke Moore napisał poemat, w którym św. Mikołaj przybywa saniami zaprzężonymi w renifery z bieguna północnego, wkrótce przyjęło się to do tradycji.

Niezgodności kalendarza gregoriańskiego z kalendarzem juliańskim sprawiły, że dzień św. Mikołaja według starego stylu wypadał blisko dnia Bożego Narodzenia w nowym stylu. Podsunęło to pomysł, aby prezenty przynosiło, zamiast świętego, Dzieciątko Jezus. Jezusa przedstawiało ubrane na biało dziecko, worek z prezentami niósł mężczyzna przebrany za mędrca – jednego z trzech, którzy przynieśli dary Dzieciątku. Ten zwyczaj jednak się nie przyjął, mężczyzna znów stał się św. Mikołajem, dziecko zaś zostało jego pomocnicą Śnieżynką. Jednak w niektórych krajach św. Mikołaj został bożonarodzeniowym dziadkiem: Père Noël we Francji, Julemand w Norwegii, Babo Natale we Włoszech.

W Rosji św. Mikołaj był również otoczony kultem jako patron uciśnionych i skrzywdzonych, ale przejętą z zachodu postać rozdającą dzieciom prezenty nazwano Dziadkiem Mrozem, ze względu na podobieństwo do bajkowej postaci nazywanej Moroz Krasnyj Nos. W Wielkopolsce i na Kaszubach prezenty tradycyjnie przynosił Gwiazdor, która to postać obecnie zlała się ze świętym Mikołajem.


Mikołaj wspólcześnie

Według popularnej miejskiej legendy, obecny wizerunek – czerwony płaszcz i czapka – został opracowany w 1930 roku na zlecenie koncernu Coca-Cola przez amerykańskiego artystę, Freda Mizena, jednak pierwsze wizerunki Mikołaja w tym stroju pojawiły się już w latach 20., kilka lat zanim został użyty w reklamie napoju. Na pewno jednak reklama ta pomogła utrwalić w powszechnej świadomości ten kostium świętego. Rok później nowy wizerunek św. Mikołaja przygotował, także na zlecenie Coca-Coli, Huddon Sundblom.

Współcześnie, ze względów komercyjnych, wizerunek św. Mikołaja jest używany przez handlowców, a okres wręczania prezentów rozciągnął się od imienin Mikołaja do Nowego Roku. Jako postać reklamowa Mikołaj jest popularny w okresie świątecznym także w krajach Azji (mimo niewielkiej liczby mieszkających tam chrześcijan), dokąd trafił z USA. Towarzyszy kończącym rok handlowym promocjom nawet w Chinach, gdzie jest znany jako Staruszek Bożonarodzeniowy (圣诞老人).

źródło: Wikipedia

Życzę wszystkim dużo prezentów od Świętego Mikołaja :)

Pozdrowionka :)