wtorek, 26 stycznia 2010

...the hope that never dies...

No i znowu dawno nic nie pisałam. Jak nie internet nie działał, to jak w końcu mamy nowy internet to się jak na złość komputer zepsuł, niestety nie udało nam się go samym uratować, nie uniknął więc serwisu. A tak co tam u mnie... hmm trudne pytanie. Dwa tygodnie temu miałam okazję być na jubileuszowej imprezie firmy w Hotelu Gołębiewskim w Wiśle. Oczywiście sama podróż nie odbyła się bez komplikacji, nie dość, że warunki na drodze były fatalne to jeszcze jak na złość po przejechaniu niecałych 10 km autobus się zepsuł, mnie to wcale nie zdziwiło w końcu ja nim jechałam. Po dwóch godzinach marznięcia podstawili nowy. Do hotelu dotarliśmy z opóźnieniem. Hotel zrobiła na mnie ogromne wrażenie, taki luksusy, stwierdziłam, że to nie dla mnie, czułam się jak wieśniak. A tym bardziej po tym jak z koleżanka nie potrafiłyśmy zapalić światła w całym pokoju :) To nie dla mnie ta bajka. Była też uroczysta kolacja która poprzedziły ponad godzinne podziękowania oraz niespodzianka którą był występ Marcina Wyrostka, zwycięzcy "Mam talent". Świetna niespodzianka tylko byliśmy już tak głodni, że nie dało się skupić na jego występie. Były również wspólne z nim zdjęcia, bardzo sympatyczny z niego człowiek. Po kolacji (nie wiadomo było co jeść tyle jedzenia było do wyboru) rozpoczęła się zabawa, która miała trwać do rana. Niestety zespół jakoś nie przypadł większości do gustu, jakoś bez życia chyba grali, więc po 22 większość udała się do klubu nocnego na disco, gdzie gdyby nie my to nikt praktycznie by się nie bawił. Jednak jeszcze przed nasza "ucieczką" zagrał zespół stworzony z pracowników naszej firmy i powiem chłopaki nieźle grali, w końcu coś się działo :) Powiem szczerze świetnie się bawiłam, głownie na disco :) nogi strasznie bolały pod koniec tańczyłam już na bosaka, ale świetnie się bawiłam dzięki osobom które jeszcze dość normalnie się zachowywały :) a chciały nie jechać, gdyby tak się stało pewnie cała noc bym przesiedziała z dołkiem w pokoju. Powszechnie wiadomo co się dzieje na tak owych imprezach, to nie dla mnie. Więc dziękuję moim drogim koleżankom za świetna zabawę, bez jakichkolwiek wspomagaczy :)

A ogólnie u mnie totalny dołek, nawet nie miałam sił aby coś napisać. Nawet ostatnio zastanawiałam się aby może zawiesić "działalność" tego bloga (bo usunąć byłoby mi go trochę żal, jestem sentymentalna) i tak chyba nikt nie czyta tych moich wypocin, no i też ostatnio rzadko tu coś napisze, a żeby tylko pisać tu swoje żale które i tak nic nie zmienią, raczej demotywują tylko innych - to się mija z celem. Muszę to jeszcze przemyśleć. tak więc może to moje ostatnie marudzenie. Ostatnio czuję się fatalnie zarówno fizycznie i jak psychicznie. Czuję się tak jakby mój świat rozpadał się na kawałki. Co z tego, że sama staram się zmienić siebie podejście do życia itp. Co z tego, że mi to nawet czasem wychodzi. Jak są osoby które zatruwają życie sobie i przy tym innym, którym po prostu nie chce się zmienić siebie bo są chyba tacy leniwi bo jak można to nazwać. Nic z siebie dać, porostu czysty egoizm, w końcu jesteśmy egoistami i nie patrzymy na to, że tym co robimy niszczymy życie innym. No i jak coś zmienić w swoim życiu jak na pewne rzeczy nie mamy wpływu, chociaż nie wiem jak bardzo byśmy tego chcieli... Chwilami odechciewa się żyć... Bezsilność...

Ostatnio aby trochę zmienić swoje myśli, zajęłam się trochę słuchaniem piosenek Alexandra Rybaka, powiem szczerze jestem pod wielkim wrażeniem, pierwsze co mnie urzekło to skrzypce (uwielbiam) oraz to, że jego utwory są inne. Ale o tym napisze, może innym razem, oczywiście jeśli zdecyduje się prowadzić dalej tego bloga. Zamieszczę tylko cudowną piosenkę, która mnie urzekła, bardzo się wzruszyłam gdy ją pierwszy raz słuchałam, popłynęły nawet łzy, wyraża obecny stan mojej duszy. Zachęcam do wysłuchania



"One thing still remains
And that’s the hope that never dies
It never dies
It never dies"

3 komentarze:

Alusia pisze...

Aniu ja dziennie zaglądam na twojego bloga i czekam cierpliwie az pojawi sie nowa notka. Dzieki temu przynajmniej wiem co sie u Ciebie dzieje.Pisz dalej bloga nie zawieszaj dzialalności..POzdrawiam Cieplutko

NERUDA pisze...

Ja czytam i zaglądam na twojego bloga:) Masz wilu czytelników więc nie zawieszaj swojej działalności, bo ja lubię wiedzieć co u Ciebie. pozdrawiam serdecznie i życze miłego weekendu:*:*
PS. Czekam na notke o Alexandrze Rybaku

Mała Mi pisze...

Kochana głowa do góry, i nie rezygnuj z pisania bo będzie Ci tego bardzo brakowało. Ja tak zrobiłam i żałuję... ale naprawiam błąd i wracam do tego:)
Bardzo dobrze rozumiem Twój nastrój bo ostatnio mam tak samo... ale niedługo będzie wiosna i mam nadzieję, że wiosenne słońce przywróci nas do świata ludzi zadowolonych :)
Pozdrawiam :*