Znowu długo mnie nie było, a zabierałam się za pisanie już od poniedziałku a jest już niedziela. Sama nie wiem od czego zacząć. Więc zacznę od początku od majowego weekendu. Myślałam, że pewnie będę się znowu nudzić. Jednak było odwrotnie, może pierwszy dzień była fatalny, deszczowa pogoda za oknem i straszne nudy. W piątek pogoda była słoneczna, trochę posprzątałam i koleżanka chciała, żebym z nią pojechała wieczorem do pobliskiej miejscowości na festyn majowy na którym miał wystawić Stachursky. Nie miałam nic ciekawego do roboty wiec się zgodziłam. Koncert fajny, tylko ludzie którzy stali obok nas ciągle gadali i wcale się nie bawili, trochę było to denerwujące. W sumie było fajnie. Koleżanka jednak ciągle mnie namawiała na niedzielny koncert Feelu, ale jakosik nie miałam ochoty. Cóż koleżanka postawiała mnie przed faktem dokonanym, dała mi bilet i nie było już wyjścia :) Więc byłyśmy umówione na niedziele. Niestety w sobotę dopadała mnie grypa i wylądowałam w łóżku :( Dopadły mnie czarne myśli, że z koncertu nici. W niedziele rano czułam się już lepiej, nie miałam gorączki co mnie bardzo ucieszyło. Jednak jak przyszłam z kościoła to znowu miałam gorączkę. No i moje plany runęły całkowicie. Załatwiłam już żeby moja siostra pojechała za mnie przecież bilet nie mógł się zmarnować. Ale na szczęście Bóg wysłuchał mojej modlitwy i gorączka mi przeszła i więc pojechałam. Myślałam najwyżej tam zemdleje :) Na koncert Feelu jednak trzeba było poczekać z 3 godziny. Denerwowały mnie tylko za przeproszeniem smarkule które stały za mną. Po prostu tak szalały i pyskowały, ze szkoda gadać. Jednak Feel po długim oczekiwaniu dotarł. Byłam bardzo ciekawa tego koncertu i zostałam mile zaskoczona. Okazało się, ze potrafią dać czadu ale nie było to to samo co na koncercie PINu :) Koncert był bardzo fajny i przekonałam się po nim do Feelu. Gardło miałam już tak zdarte, że nie potrafiłam już mówić. Po autografy nie miałam już siły iść, więc pojechaliśmy już do domu. Dzięki mojej koleżance Marzenie (wielki buziak dla Ciebie) poprawiłam sobie humor i nieźle się bawiłam :)
W poniedziałek wstawało mi się ciężko do szkoły, ale jakoś dałam radę tam dotrzeć. Jak się okazało w szkole był konkurs pierwszej pomocy, o którym zapomniałam. Wszyscy musieli podejść do testu, więc ja żeby nie dostać się do części praktycznej zrobiłam go byle, nie zastanawiam się specjalnie nad pytaniami. No i jak się potem okazało to niestety przeszłam dalej. A ja nie maiłam bladego pojęcia co mam zrobić. Ale jakoś udało mi się wykonać resuscytację i podobno dobrze dmuchałam :) klatka piersiowa się ładnie unosiła Więc przeszłam też do ostatniego etapu, niestety już nie było tak wesoło, najadłam się tylko takiego wstydu :( Losowaliśmy przypadki i mieliśmy udzielić pierwszej pomocy na "pozorantach", byli to nasi "koledzy" z kierunku masażystów, którzy mieli z nas wieli ubaw i nam ciągle dogadywali, bo byli wszyscy przy tym obecni. Ja niestety nie miałam pojęcia co zrobić, szkoda gadać. Nie chciałabym przeżyć tego ponownie. Dzień ten był ogólnie jakiś dziwny.
Pozostałe dni przebiegały na ostatnich zaliczeniach i powtórkach. No i w piątek odbyły się ostatnie zajęcia :( jakoś tak dziwnie, ze już nie będziemy mieli zajęć. Zrobiło mi się trochę smutno, chociaż czasami mnie denerwowała ta moja klasa, ale konflikty są nieuniknione w grupie. Przeżyliśmy wiele fajnych chwil, tyle żartów, jedzenie chińskich zupek na lekcjach :D tak nasza klasa była wyjątkowa tak jak opiekunka naszej grupy, jest niezastąpiona i jej wspaniałe teksty i schodzenie na kawę z dyrektorką podczas zajęć. Cóż czas płynie, dwa lata szybko minęły, to co było niestety już nie wróci :( Teraz pozostały mi 4 tygodnie praktyk (będę się widzieć z 1/3 klasy), na szczęście zaczynam jutro od przedszkola :), potem żłobek u mnie w Raciborzu i na koniec żłobek w Rybniku. Pozostanie nam tydzień na powtórki w szkole no i egzamin na który powinnam się już zacząć uczyć.
Oj jakoś zrobiło mi się smutno na myśl o tym, że kolejny etap w moim życiu dobiega końca. Jeszcze nie wiem co mam dalej zrobić, co mnie czeka. Cóż trzeba będzie podjąć znowu jakieś decyzje.
Jakoś dziś się rozpisałam, napisałam o wszystkim i o niczym :D
A bym jeszcze zapomniała o wczorajszej fantastycznej wiadomości, która mnie strasznie ucieszyła i poprawiła mi humor :D jest nią oczywiście wiadomość o nowym singlu PINu, którego niestety jeszcze nie słyszałam, chociaż dzisiaj słuchałam pół dnia Zetki :D albo nie puścili albo znów przegapiłam. Więc Muzykoplastyka coraz bliżej :D:D:D Nie mogę się już doczekać.
Mam nadzieję, że uda mi się pisać częściej. I nikt mi nie będzie w tym przeszkadzał :D
Chyba pójdę na spacer, wykorzystać dobra pogodę :D
Pozdrowionka dla wszystkich czytelników mojego zakręconego bloga :D:D:D którzy dotrwali do końca mojej długaśnej notki :*
4 komentarze:
Aniu Bardzo się ciesze ze weekend majowy ci sie udalo i wkoncu doczekalam sie kolejnej notki!!! Smutno mi jest gdy pomyślę ze za miesiac nie bedziemy sie juz spotykac nie bedzie wspólnego czekania na pociag i autobus!!! I ze w szkole nie bedzie wspaniałych chwil które razem spędziliśmy!!! Były rowniez te chwile które nas stresowały i denerwowały ale to jest nieuniknione w szkole!! Czeka nas kolejny etap w życiu i myśle ze bedzie udany tak jak wybór tej szkoly i poznania wspaniałych ludzi takich jak ty!!!Buziaczki i pozdrowienia
Aniu! Trzymam już kciuki za egzaminy. Chłopakami z masażu się nie przejmuj kiedyś pomyślisz o tym z uśmiechem :) Nowy singiel PINu w radiu słyszałam dopiero dzisiaj i bardzo mi się podoba i z niecerpliwością czekam na płytkę. A o długość notki się nie martw ja uwielbiam dłuuugaśne :) Pozdrowionka :*
To wyszalałaś się na Feel'u są bez porównania do PINu:)
Już za niedługo zaczyna się koncertowanie:)Pozdrawiam:*
Ja, ja, ja! Ja dotrwałam xD :)
Na koncercie Feelu nie byłam, ale mam nadzieję, że będę miała okazję, bo energia ze sceny pewnie jest niezła.
Pozdrawiam serdecznie,
LasAniulas.
Prześlij komentarz